ALICJA


Alicja Babette Toklas
ur. 30.04.1877 San Francisco
zm. 07.03.1967 Paryż


A panna Toklas, powiedział, która ma malutkie nóżki jak hiszpanka i nosi kolczyki jak cy­ganka i której ojciec jest królem Polski jak wszyscy Poniatowscy naturalnie powinna stanowczo brać te le­kcje.

Zawsze miałam na sobie czarny jedwabny płaszcz, czarne rękawiczki i czarny kapelusz. Jedyna przyjemność na jaką sobie pozwalałam to piękne sztuczne kwiaty na kapeluszu.




OSOBOWOŚĆ
Potrafię zapomnieć ale nie potrafię wybaczyć.

MUZYKA
Do dwudziestego roku życia poważnie interesowa­łam się muzyką. Uczyłam się i ćwiczyłam pilnie ale wkrótce doszłam do wniosku że to nie ma sensu.

LITERATURA
Zanim zdecydowałam się na napisanie książki o moich dwudziestu pięciu latach współżycia z Gertrudą Stein, zamierzałam i często mówiłam że zamierzam napisać książkę pod tytułem Zony geniuszów z którymi siadywałam. Siedziałam obok tylu z nich. Siadywałam z żonami geniuszów, które nie były ich prawdziwymi żonami i z prawdziwymi żonami geniuszów, którzy nie byli prawdziwymi geniuszami. Jednym słowem siadywałam często i długimi godzinami z różnymi żonami i z żonami różnych geniuszów.

MALARSTWO
Tego wieczoru panna Mars i ja rozmawiałyśmy na zupełnie wówczas nowy temat a mianowicie o tym jak malować twarz. Interesowały ją typy kobiece, wiedziała że istnieją femmes decoratives femmes d’interieur i femmes intrigantes. Nie ulegało wątpliwości że Fernanda Picassa jest femme decorative ale jak określić panią Matisse. Femme d’interieur stwierdziłam i sprawiłam jej tym prawdziwą przyjemność
Lubię malarstwo meble gobeliny domy i kwiaty a nawet jarzyny i drzewa owocowe. Lubię leż piękne widoki ale wolę siedzieć odwrócona do nich plecami.

ZWYCZAJE
Pewnej nocy gdzieś pod koniec stycznia kiedy jak to było i jest moim zwyczajem kładłam się bardzo wcześnie spać a Gertruda Stein  o pracowni by jak to było w jej zwyczaju popracować, nagle usłyszałam jak mnie cicho woła.

MIEJSCA
W jakie dziesięć dni później Gertruda Stein i ja udałyśmy się na Montmartre, ja po raz pierwszy w ży­ciu. Nigdy nie przestałam kochać tej dzielnicy. Cho­dzimy tam od czasu do czasu i za każdym razem ogar­nia mnie ta sama dziwna tkliwość i uczucie oczekiwa­nia, które odczułam za pierwszym razem. Jest to miej­sce w którym się zawsze stało i czasami czekało na coś, na nic szczególnego, stało się po prostu.


ŚWIĘTY
Ja niestety mam tylko jednego ulubionego świętego, świętego Antoniego z Padwy ponieważ to on zajmuje się odnajdywaniem zaginionych przedmiotów, bo ze mną jest tak jak powiedział kiedyś brat Gertrudy Stein, że gdybym była generałem to nigdy nie straciłabym żadnej pozycji, najwyżej bym ją gdzieś zapodziała. Jak coś zgubię to święty Antoni pomaga mi w odnalezieniu. Zawsze składam mu duży datek w każdym kościele. Z początku Gertruda Stein buntowała się przeciwko takiej ekstrawagancji, ale teraz rozumie że jest to absolutnie konieczne i nawet kiedy nie jestem z nią, pamięta o moim świętym Antonim.

UMIEJĘTNOŚCI
Ja jestem wcale niezłą gospodynią wcale niezłym ogrodnikiem wcale niezłą krawcową wcale niezłą sekretarką wcale niezłym wydawcą i wcale niezłym weterynarzem, muszę te wszystkie czynności wykonywać jednocześnie więc byłoby mi szalenie trudno zostać do tego wszystkiego jeszcze niezłym autorem.

ROBÓTKI RĘCZNE
Pani Matisse nauczyła mnie robić rękawice na drutach. Robiła je szybko i bardzo starannie i ja nauczyłam się tak pra­cować.
Pokojówka bardzo interesowała się moimi robotami na drutach dla żołnierzy. Oczywiście, mawiała, pani robi na drutach szalenie powoli, wszystkie panie robią na drutach powoli. Czy jednak, pytałam pełna nadziei, dojdę do lepszego tempa po latach. Nie, odpowiadała stanowczo, panie szalenie wolno robią na drutach. Mimo to nauczyłam się pracować bardzo szybko i potrafię nawet jednocześnie robić na drutach i czytać.

PRZEPISYWANIE TEKSTÓW
Korektę robiłyśmy cztery razy aż wreszcie stłukłam okulary, oczy przestały mi dopisywać i Gertruda Stein sama skończyła robotę.

WYDAWANIE KSIĄŻEK
Zaczęłam myśleć o samodzielnym wydawaniu, dzieł Gertrudy Stein. Poprosiłam, żeby wymyśliła nazwę dla mojego wydawnictwa. Ona roześmiała się i powiedziała, nazwij je Plain Edition. I nazwałam je Plain Edition. Wiedziałam mało o tych sprawach, wiedziałam tylko że trzeba najpierw książkę wydrukować a następnie rozreklamować ją tak, żeby dobrze szła.


fragmenty
Autobiografii Alicji B.Toklas

tłum. Mira Michałowska







Popularne posty